czwartek, 27 grudnia 2012

10.





Wkurza mnie wszystko. Mam ochotę kopnąć jakąś babcie w dupę i rozjechać kilka niewinnych gołębi na drodze. Chce kompletnej destrukcji wszystkiego co spróbuje mi przeszkadzać. 
N. nie jest najlepszą osobą która mi pomoże, raczej zaszkodzi. Mam ochotę złapać ją za włosy (..hehe) i uderzać jej głową o beton tak długo aż zechcę (oczywiście moja wizja jest dla mnie zbyt drastyczna, nevermajd) J. wciąż pieprzy o jakiś głupotach, ta dziewczyna przychodzi do mnie w snach i nęka mnie swoją osobą. Mam po prostu ogromną ochotę komuś przywalić. 
Z Wu. układa się całkiem dobrze, a przynajmniej tak mi się wydaje. (od dłuższego czasu już tak mi się wydaje. wiem) Choruje trochę ale myślę, że z tego wyjdzie. Martwię się o to, czy aby na pewno będzie miał czas aby się ze mną spotkać. Myślałam żeby zaprosić go do jakiegoś kina na dobry film. Zobaczymy co postanowi do jutra..
O Ł. staram się nie myśleć.Im bardziej zaczynam być obojętna wobec niego tym bardziej napotykam mój opór i wracam do punktu wyjścia. Dlaczego planuję po prostu pozostać w bardzo neutralnym miejscu. (czyli myślę o nim tylko wtedy kiedy N. lub O. o nim wspomną - no i oczywiście nie licząc momentu kiedy piszę się za pisanie)
Wpadłam na taką myślę, że może właściwie ta cała historia z Ł. jest po prostu stworzona przeze mnie. Na potrzeby pisania? Na potrzeby pracy z własnym pismem, poznania czegoś nowego, intrygi. Może faktycznie mój rozum wraz z pomocą N. pociągnął mnie na ten grunt niepewności. W każdym bądź razie planuję jakoś to sobie ułożyć. I uporządkować całość.
Moje dzisiejsze zakupy to była kompletna klapa. Nie dość, że wydałam 30 złotych to jeszcze wyszłam ze sklepu z niczym Jakim bym była człowiekiem gdybym wtedy nie pożyczyła N. na bluzkę. A właśnie!
ZAPAMIĘTAĆ! CO TRZEBA KUPIĆ :
-torbę
-bieliznę
-lakier do paznokci
-buty
Wzmianka o zakupach pobudziła u mnie chęć pójścia na jakieś zdjęcia. Żałuję, że nie jestem tak piękna jak niektóre dziewczyny, dawno nikt mnie nie dowartościował i dlatego moja samoocena nieco ucierpiała. Niestety ale Wu. zapomina, że kobietom trzeba prawić wiele komplementów. Szkoda że już tak często tego nie robi. Kiedyś to było takie miłe usłyszeć samo :jesteś taka piękna". A teraz? Co najwyżej mogę usłyszeć jego marudzenie na ciągły katar i dylematy typu "iść po sok czy nie iść?" . Nawet kiedy wysyłam mu zdjęcia z ostatnie spaceru nie reaguje już tak entuzjastycznie jak kiedyś. Niestety coś się zmieniło i to na złe. I chyba nie tylko w nim tkwi problem lecz w samej mnie. Może to właśnie dlaczego że pozwalam mu na wszystko, niczego nie oczekuje prócz miłości i wierności (oraz szacunku i innych podstawowych rzeczy) i on po prostu nie czuje potrzeby starania się. Zastanawia mnie logika mężczyzn. Myślę, że muszę trochę nad sobą popracować. Niech teraz On się postara. 
Właściwie to dokąd my zmierzamy, co się stanie gdy nas zabraknie? Co stanie się kiedy zabraknie naszych najbliższych? Czuję że powoli zaczynam tracić wszystkich po kolei. Tak naprawdę bardzo się tego boję, boję się, że jeśli odejdą nie dam sobie rady. Nie chce szukać wtedy pocieszenia u kogoś innego bo to jest nie fair wobec drugiej osoby nie czułabym się z tym dobrze. Myślę że to właśnie Ł. byłby taką osobą.
Jej! Chyba zrobiło się niezłe masło maślane. Zamiast męczyć klawiaturę pora skoczyć pod prysznic, położyć się do łóżka zasnąć i śnić o cudownym życiu gdzie każdy jest w stanie dokonać wielu niesamowitych rzeczy.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz