czwartek, 7 lutego 2013

18.







Osiemnasteczka. W końcu coś zaczyna się tutaj dziać. Ciesze się, że jakoś się zaparłam i na bieżąco pisze co mnie spotyka. (pamięć już nie ta sama) Dziś poczułam się szczęśliwa. Urządzenie tej "gwiazdki" dla dzieci było męczące ale warto było. Chociażby żeby zobaczyć uśmiech na twarzy dziecka : ) Uważam, że wszystko się udało. Nawet ten sprawdzian z fizyki bułeczka z masłem. Nata uratowała mój tyłek.  Nosze w sobie nadzieje, że wszystko w końcu się ułoży. Co do M. nie jestem pewna. Dzwoniła dziś z rana - słodka pobudka. A w sobotę szykuje się nocka z Maj. No i jeszcze ta nauka. - powoli do przodu. Poprawka z angola i polaczka. Damy rade ! Pączate pączki są przepyszne. Mimo wszystko jak zawsze nie zjadłam dużo. Jutro mój pierwszy wf od.. 2 miesięcy ? Najs. 
Denerwuje mnie sztuczne podniecanie się jakąś sytuacją i wyolbrzymianie wszystkiego wokół. Czy J. jest stuknięta? Prawdopodobnie. Dziecinnie wykłóca się, wykrzykuje na holu i rozgłośnia całą sytuację. Sieje ferment i myśli że zasłynie z bycia twardą i seksowną suką. Pozdrawiam. Najprawdopodobniej jej się to nie uda. Z takim podejściem i jej pseudo dojżałością intelektualną zajdzie naprawdę daleko. Nawet nie czuje już potrzeby widywania się z nią. Nie rozumiem jak można mieć tak rozdwojoną osobowość. Wiecznie cierpiąca. Wiecznie płacząca i przeżywająca a zarazem twarda szmata która ma "wyjebane" w to co o niej mówią. I  niech ktoś mi powie że to jest normalne. 






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz